Chyba tak przyznałam, w moim przypadku, żona wiedziała lub podejrzewała, a ja się nie przyznawałam, teraz powiedziałam jej otwarcie, że się przyznaje, bo już nie czuję, że to coś złego,
Oczywiście jej majtek nie zamierzam nosić, faktycznie są za małe, chodzi o jej zwrot w moją stronę, może tylko w formie żartu, ale jednak idzie to w dobrą stronę,
Raczej nie zmienię swojego życia i nie zacznę żyć jak kobieta, do szczęścia wystarczy, że czasami pozwolę sobie na fantazje,
Pewnie masz rację z tym poczuciem winy, bo wcześniej tak było, wydawało mi się robię coś złego, a tak nie jest.
Re: Komu powiedziałyście?
22Wiesz, myślę, że zawsze, gdy "przyznajemy się" do czegoś, to podświadomie mamy poczucie winy i czujemy, że robimy coś złego. Dlatego wolę, żeby nazywać to inaczej, żeby zdjąć z tego odium czegoś zakazanego i poczucie winy.Martylda pisze: 13 paź 2024, 17:11 Chyba tak przyznałam, w moim przypadku, żona wiedziała lub podejrzewała, a ja się nie przyznawałam, teraz powiedziałam jej otwarcie, że się przyznaje, bo już nie czuję, że to coś złego,
Oczywiście jej majtek nie zamierzam nosić, faktycznie są za małe, chodzi o jej zwrot w moją stronę, może tylko w formie żartu, ale jednak idzie to w dobrą stronę,
Raczej nie zmienię swojego życia i nie zacznę żyć jak kobieta, do szczęścia wystarczy, że czasami pozwolę sobie na fantazje,
Pewnie masz rację z tym poczuciem winy, bo wcześniej tak było, wydawało mi się robię coś złego, a tak nie jest.
Podobnie jest w przypadku orientacji seksualnej. Ile razy słyszymy, że ktoś "przyznał się, że jest gejem"...
To wszystko to oczywiście pozostałości cishetronormatywnej narracji, na jaką byliśmy skazani od wieków. Ale teraz już nie musimy, więc uważam, że dobrze by było, gdybyśmy przede wszystkim we własnym gronie zrozumieli to i zaczęli stosować inną terminologię. Przecież mamy dużo lepsze słowo: "ujawniłem" swoją tożsamość czy orientację seksualną (bo to dotyczy całego LGBT), albo "wyszedłem z szafy" itp.
Re: Komu powiedziałyście?
23Jak najbardziej można mieć poczucie winy, ale raczej tylko za to że się coś ukrywało przed ukochaną osobą lub ją okłamywało.
Re: Komu powiedziałyście?
24Jeżeli Ci bardzo zależy, to miej poczucie winy - Twoja sprawa. Tylko po co? To niczemu ani nikomu nie służy, a już najmniej Tobie. Czy ukochanej osobie będzie jakoś łatwiej, jeżeli Ty będziesz mieć poczucie winy? Twoja "wina" będzie przez to mniejsza? Czy wreszcie Tobie będzie jakoś łatwiej, jeżeli będziesz mieć poczucie winy? Bo ja uważam, że wprost przeciwnie. Poczucie winy to otwarta droga do zahamowań, frustracji, złości, gniewu etc., etc. Więc po co?MoniaLiza pisze: 07 lis 2024, 16:56 Jak najbardziej można mieć poczucie winy, ale raczej tylko za to że się coś ukrywało przed ukochaną osobą lub ją okłamywało.
Re: Komu powiedziałyście?
25Moje pierwsze eksperymenty to były cosplaye i inne stroje na mangowych konwentach, więc pierwsze osoby które wiedziały to byli znajomi z mangowego środowiska właśnie.
Potem zaczęłam się powoli ujawniać innym znajomym, głównie dziewczynom, moja mama też najpierw zobaczyła moje konwentowe stylówki, a później także i "codzienne" stylizacje.
Ogólnie dziś większość moich znajomych przynajmniej częściowo wie, sporo widziało tę wersję mnie. Nie ukrywam tego jakoś mocno, choć też nie chwalę się dosłownie wszystkim wokół. Przed dalszymi znajomymi i dalszą rodziną nadal czuję trochę wstydu. Nie jestem w żadnym związku gdyby ktoś się zastanawiał, ale gdybym miała w jakiś wchodzić to myślę że wolałabym żeby ta osoba wiedziała od początku. Nie wyobrażam sobie związku bez zaufania.
Niewiele osób natomiast wie o tym wszystkim co kotłuje się u mnie w głowie w związku z moją kobiecą stroną. Myślę że większość ludzi traktuje to jako przebieranki bez głębszego znaczenia. Nie ułatwia sprawy to, że sama nie wiem kim jestem i co o tym wszystkim myśleć, często sama boję się własnych myśli Ale czasami jednak ktoś dopyta, zapyta np. o zaimki, wtedy tak cieplutko mi się robi na serduszku - nawet jeśli sama nie wiem co odpowiedzieć...
Potem zaczęłam się powoli ujawniać innym znajomym, głównie dziewczynom, moja mama też najpierw zobaczyła moje konwentowe stylówki, a później także i "codzienne" stylizacje.
Ogólnie dziś większość moich znajomych przynajmniej częściowo wie, sporo widziało tę wersję mnie. Nie ukrywam tego jakoś mocno, choć też nie chwalę się dosłownie wszystkim wokół. Przed dalszymi znajomymi i dalszą rodziną nadal czuję trochę wstydu. Nie jestem w żadnym związku gdyby ktoś się zastanawiał, ale gdybym miała w jakiś wchodzić to myślę że wolałabym żeby ta osoba wiedziała od początku. Nie wyobrażam sobie związku bez zaufania.
Niewiele osób natomiast wie o tym wszystkim co kotłuje się u mnie w głowie w związku z moją kobiecą stroną. Myślę że większość ludzi traktuje to jako przebieranki bez głębszego znaczenia. Nie ułatwia sprawy to, że sama nie wiem kim jestem i co o tym wszystkim myśleć, często sama boję się własnych myśli Ale czasami jednak ktoś dopyta, zapyta np. o zaimki, wtedy tak cieplutko mi się robi na serduszku - nawet jeśli sama nie wiem co odpowiedzieć...