Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

4
Ujawniłam się wiele lat po ślubie. Wcześniej nie miałam świadomości kim jestem potem był strach przed odrzuceniem (napędzany przez inne transki poznane przez net). Aż spotkałam bardzo mądrą osobę trans k/m która wypowiedziała magiczne zdanie "- Powiedz jej ona zrozumie". Tak też się stało. Żyjemy z żoną dalej razem. Mam pełną akceptacje żony. Choć czasami zauważa że mam więcej kiecek od niej. Fakt, tak jest w rzeczywistości. Moje wyznanie oczywiście było szokiem dla żony ale jak ochłonęła to stwierdziła że właściwie widziała to od zawsze. Paradoksalnie to umocniło nasz związek bo już nie musze niczego przed nią ukrywać a nawet mogę prosić o radę z która się liczę bo mamy podobny gust. Tak że drogie koleżanki DA SIĘ.
„Bądź sobą, wszyscy inni są zajęci” (O. Wilde)
Pozdrawiam
Slivia Ertson

Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

5
Moim zdaniem wchodząc w związek należy grać w otwarte karty i powiedzieć o tym na samym początku. Po co marnować czyjś lub swój czas. To jest moje odczucie ale rozumiem i osoby które nie mówią bo też tak miałam ale było mi z tym źle i w przyszłości będę się starać aby temat się pojawił w miarę wcześnie.
Mam natomiast pytanie dodatkowe. czy chcecie aby druga połowa była częścią tego świata?
Dla mnie to, że wie o tym wystarczy, nie bardzo bym chciała aby jeździła, ze mną na imprezy itp. Nie miałabym problemu aby poznała moje znajome bo to fajne osoby ale jej aktywny udział w tym wszystkim trochę by mnie chyba peszył.

Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

6
Albo na początku związku, albo wcale, takie jest moje zdanie.
Ja żyję w małżeństwie już 25 lat, od kąd pamiętam fascynowały damskie ciuchy, krótkie spódniczki i rajstopy, mniej więcej od 10lat, zaczęłam kupować swoje Ciuchy, swoje kosmetyki itp., ale to wszytko w ukryciu.
Jestem wręcz przekonana, że dzisiaj czy nawet 10lat wstecz, nie spotykała bym się z akceptacją mojej żony.

Czy Marze o takim małżeństwie?
Nie, nie marzę, niech to pozostanie mój świat, którym się chce dzielić z osobami takimi jak ja.

Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

7
Cieszę się na odpowiedzi na ten trend - ja przeżyłam to dwukrotnie z partnerkami i dwa razy udało mi się być Moniką ze swoją partnerką. Wspólne zakupy w pasmanteriach i dużych molochach (nie koniecznie w przebraniu) ale skrzydła rosły i chciało się więcej i więcej ,oczywiście kiedy była potrzeba być nim ,stawałam na wysokości zadania - ale najważniejsze dograć się bez utraty związku ,dzieci itp. Piszcie więcej to pomaga w decyzjach i poczynaniach - mamy XXI wiek ! Nie chowajcie ciuchów w piwnicach ,samochodach ,tylko w jednej wspólnej szafie .Niech granicą będą tylko szuflady - Tego życzę wszystkim Paniom - Monia

Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

8
Piszecie ze najlepiej na samym początku wyznać. W moim przypadku CD był prawie całkowitym zaniku gdy poznałem żonę. Potem dzieci, praca na utrzymanie rodziny często po godzinach. Nie czułam sie samotna cjoc mam nature samotnika i CD był zupełnie na outcie. Teraz wróciło to do mnie ze zdwojoną silą. Czytałam gdzieś że nawet kilkuletnie przerwy się zdarzają. Ale zawsze wraca - tak było waśnie u mnie. Teraz mam przed sobą ujawnienie się i zastanawiam sie nad tym krokiem. Próbuje wszystko przemyśleć. Byłoby bardzo fajnie czasem z nią dzielić czas w ładniejszej formie. Dzieci nie powinny raczej wiedzieć. Na razie to tylko marzenie by z nią tak być...

Re: Marzenie trans - żyć w małżeństwie z kobietą

9
Sylwia jak ja dobrze to znam :)
Po małżeństwie odstawiłam "swoja pasje" na 6 długich lat. Potem wróciło. To z zasady wraca.
Czy „Jeśli ktoś zna powód dla którego ci dwoje nie mogą się połączyć węzłem małżeńskim, niech przemówi teraz, lub zamilknie na wieki”?
Ok. teraz jest Internet ja pochodzę z ery przed jego powstaniem, zawierałam związek w 1998 roku. Wtedy o wiedzę było bardzo trudno. Przypomnę co już pisałam na starej wersji crossa. W wieku 17 lat (czas stanu wojennego) wyszłam wieczorem ładnie ubrana, jeszcze przed godziną policyjną. Patrol mnie zgarnął. Byłam na posterunku okazem który musiał zobaczyć każdy milicjant. Po tym jak sobie mnie pooglądałi wezwali moja matkę (miałam 17 lat) . Moja matka (nauczyciel między innymi przysposobienia do życia w rodzinie) powiedziała tylko, że się na tym nie zna i odesłała do psychologa. Poszłam. Przez pół godziny mówiłam co czuje i dlaczego chodzę w kiecce. Usłyszałam tylko proszę przyjść za trzy miesiące. Nie poszłam uznałam że jeżeli fachowiec nie ma o tym pojęcia to znaczy że jestem jedynym takim dziwolągiem na świecie.
10 lat później chciałam zawrzeć związek małżeński bo myślałam że mi to przejdzie. Takie historie w moim pokoleniu są częste. No może nie maże miał do czynienia z milicją.

Znając moją historie, miałam zamilknąć na wieki ?
„Bądź sobą, wszyscy inni są zajęci” (O. Wilde)
Pozdrawiam
Slivia Ertson

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości