Ubrałam wtedy baleriny,krótką rozkloszowaną sukienkę,perukę i pomalowałam sobie paznokcie.
Miałam też damską torebkę a w samochodzie były męskie ciuchy w razie czego.
Nocą zrobiłam wtedy przejażdżkę autem i po drodze zatrzymałam się na krótki spacer.
Stres był ogromny,szczególnie mocno się bałam kontroli drogowej.
Chodzenie w sukience po domu a na zewnątrz gdzie jest świeże powietrze i zawsze jest jakiś mniejszy lub większy wiaterek to dwie zupełnie inne rzeczy których się nie da opisać.
Z czasem po paru takich akcjach stres opadał i nawet zrezygnowałam z wożenia ze sobą męskich ciuchów.
Potem przyszedł okres jesienno zimowy i wtedy już zaczęło się transowanie na całego.
Jako że zimowe ubrania dobrze kamuflują niedoskonałości to praktycznie każdego tygodnia robiłam zakupy i tankowałam samochód jako ona.
Czasem zdarzyło się zamienić parę słów z obsługą sklepu itp i no widać było kim jestem ale nie spotkałam się z żadnymi niemiłymi słowami.
Teraz mam 30 lat i od jakiegoś roku coraz mniej się wstydzę i krępuje i coraz bardziej staram się czerpać przyjemności z crossdressingu.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_e_wink.gif)