Na relatywnie niskim i/lub grubym obcasie, w stabilnym bucie który dobrze trzyma się stopy (więc ma jakiś pasek wokół stopy lub jest pełnym butem tak jak np. kozaki) - potrafię przetrwać cały dzień, ale wieczorem stopy mi już odpadają. Zdarzyło się wychodzić na trzydniowe konwenty (od piątkowego popołudnia do niedzielnego popołudnia, z przerwami na sen oczywiście), cały czas w obcasach... dałam radę, ale naprawdę pod koniec już wyczekiwałam w bólu aż w końcu będę mogła je ściągnąć
W takich prawdziwych, klasycznych czółenkach na szpilce, wyszłam póki co raz w życiu. Udało się dotrzeć do celu i nawet przez jakąś godzinkę potańczyć, ale jednak potem miałam dość. Dobrze ze przezornie zabrałam płaskie sandałki na zmianę

Choć podejrzewam że to częściowo wina tego że ta para okazała się być na mnie nieco za duża i zbyt łatwo zsuwała mi się ze stopy.