7
autor: Sandra
U mnie to w sumie czysty przypadek/wpadka. Mamy w domu zainstalowaną kamerę do podglądu co się dzieje jak nas nie ma. I kiedyś paradowałam sobie w sukience, peruce szpileczkach i pełen makijaż. Żona była w pracy a ja miałam na drugą zmianę. Dzieci w szkole, ja sama. Okazja ja się patrzy. Pech chciał/ a może nie pech, że zapomniałam wyłączyć kamerki. Moja druga połówka postanowiła sprawdzić czy dzieci zabrały do szkoły jakieś ubrania na przedstawienie i włączyła sobie podgląd i mnie zobaczyła. Później to już długie, spokojne rozmowy, wytłumaczenie od kiedy itd. Było owszem pytanie czemu nie powiedziałam o tym przed ślubem. A ja byłam wtedy pewna że to stłumiłam i będzie już z tym spokój. Niestety nic mylnego. Wszystko to szybciej niż sądziłam. Do pamiętnej wpadki się ukrywałam, ale nie jakoś szczególnie. Wszystkie ubrania były na wierzchu i można było je bez problemu znaleźć. Co też mi żona powiedziała że wie od dawna. Tylko czekała na moment aż sama się otworzę. A że przypadek sprawił że tak się stało, no cóż. Jedno jest pewne, jest o niebo łatwiej żyć być akceptowana i kochaną bez shellu na wszystko, niż się ukrywać i żyć w strachu. Moja żona stwierdziła, zresztą słusznie, że tego nie da się wyleczyć, a jedynie akceptacja i „ pogodzenie się z tym” gwarantuje nam dalsze dobre życie. A że się bardzo kocham to nie było z tym jakoś większych problemów. Wiadomo na razie nie chodzę przy niej w makijażu, jedynie rzęsy. Ani w sukience czy spódnicy. Natomiast reszta garderoby 100 % akceptacji. Jak już dzieci dorosną i pójdą w świat to mam zapewnienie że nie będzie już żadnych obostrzeń. Stwierdziła tylko że ona nie ma tylu ubrań i to całkiem ciekawych, niż ja. Rajstopki mi sama podbiera. Tzn pyta się czy czasem nie mam. I tak sobie współżyjemy. I się kochamy.