ZASADY OGÓLNE

Hej. Mam na imię Sandra

1
Hejka dziewczyny:). Jestem z okolic Krakowa. Mam 39 lat. O swoim zamiłowaniu do kobiecości wiem już dawno. Od 33 lat. Wtedy był pierwsze rajstopy mamy. Teraz jestem w związku małżeńskim z cudowną kobietą. Mamy trójkę dzieci. Żona o mnie wie i to akceptuje. Jeden raz udało mi się wyjść z domu nocą, ale jak narazie to tyle. Uczę się makijażu, bo narazie z tym mam największy problem. Pozdrawiam ciepło was wszystkie.

Re: Hej. Mam na imię Sandra

4
Jestem przekonana, że czas spędzany tutaj będzie dla mnie fascynującym przeżyciem :) . Eli niestety nie mogę w pełni idealnie się realizować, gdyż wychowujemy dzieci, więc mamy z żoną wypracowane co, jak i kiedy. Ania dziękuję bardzo. Wiadomo jak trudno jest drugiej połówce zaakceptować tą naszą drugą stronę. Ja mam o tyle większe szczęście, że moja połowa miała na studiach bardzo dużo psychologii i tym podobnych rzeczy, że doskonale sobie zdaje z tego sprawę co to jest i jak dla mnie jest to ważne. Tym bardziej, że to ona pomogła mi to do końca zrozumieć i nazwać po imieniu. Wiadomo, że do tego potrzebna jest naprawdę silna miłość. Nasz związek to już 14 lat. Więc sporo. Pozdrawiam was ciepło.

Re: Hej. Mam na imię Sandra

5
Hej Sandro. Zazdroszczę Ci tego luksusu, że masz spokojniejszą głowę, wolną od kombinowania/ ukrywania się ze swoją drugą naturą. Zdradzisz jak przebiegło u Ciebie wprowadzenie Partnerki/ Żony do swojego małego świata? U mnie chyba jest to nie do przeskoczenia za duży kaliber ( za dużo różnica charakterów) więc stąpam na pograniczu rychłej wpadki:).

Re: Hej. Mam na imię Sandra

7
U mnie to w sumie czysty przypadek/wpadka. Mamy w domu zainstalowaną kamerę do podglądu co się dzieje jak nas nie ma. I kiedyś paradowałam sobie w sukience, peruce szpileczkach i pełen makijaż. Żona była w pracy a ja miałam na drugą zmianę. Dzieci w szkole, ja sama. Okazja ja się patrzy. Pech chciał/ a może nie pech, że zapomniałam wyłączyć kamerki. Moja druga połówka postanowiła sprawdzić czy dzieci zabrały do szkoły jakieś ubrania na przedstawienie i włączyła sobie podgląd i mnie zobaczyła. Później to już długie, spokojne rozmowy, wytłumaczenie od kiedy itd. Było owszem pytanie czemu nie powiedziałam o tym przed ślubem. A ja byłam wtedy pewna że to stłumiłam i będzie już z tym spokój. Niestety nic mylnego. Wszystko to szybciej niż sądziłam. Do pamiętnej wpadki się ukrywałam, ale nie jakoś szczególnie. Wszystkie ubrania były na wierzchu i można było je bez problemu znaleźć. Co też mi żona powiedziała że wie od dawna. Tylko czekała na moment aż sama się otworzę. A że przypadek sprawił że tak się stało, no cóż. Jedno jest pewne, jest o niebo łatwiej żyć być akceptowana i kochaną bez shellu na wszystko, niż się ukrywać i żyć w strachu. Moja żona stwierdziła, zresztą słusznie, że tego nie da się wyleczyć, a jedynie akceptacja i „ pogodzenie się z tym” gwarantuje nam dalsze dobre życie. A że się bardzo kocham to nie było z tym jakoś większych problemów. Wiadomo na razie nie chodzę przy niej w makijażu, jedynie rzęsy. Ani w sukience czy spódnicy. Natomiast reszta garderoby 100 % akceptacji. Jak już dzieci dorosną i pójdą w świat to mam zapewnienie że nie będzie już żadnych obostrzeń. Stwierdziła tylko że ona nie ma tylu ubrań i to całkiem ciekawych, niż ja. Rajstopki mi sama podbiera. Tzn pyta się czy czasem nie mam. I tak sobie współżyjemy. I się kochamy.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość